Badanie podziemi pod płytą Rynku w Rzeszowie

– Najważniejsze jest to, że odkryte zostało wejście do piwnic pod Rynkiem, które prowadzą w kierunku wschodnim – mówi Andrzej Stroński, koordynator ds. rewaloryzacji rzeszowskiego Rynku. W Rzeszowie trwają prace badawcze zachodniej części Rynku. (Zobacz FOTO) Prace odkrywkowe w rzeszowskim Rynku rozpoczęły się na początku tego roku. Tuż obok ratusza w zachodnim kwartale Rynku odkryto narożniki murów dwóch kamienic, które stały tam jeszcze przed II wojną światową. Pod płytą odsłonięto wejścia do piwnic, które prowadzą w trzech kierunkach: w stronę ul. Matejki i Słowackiego oraz do środka Rynku. – Te prowadzące na wschód są dla nas najbardziej interesujące, ponieważ można je będzie włączyć do istniejącej już trasy podziemnej. Jedno z wejść – znajdujące się mniej więcej 4,5 m pod płytą Rynku – zostało już częściowo zbadane. Korytarze – na razie odkryto 15 metrów, prowadzą w dobrym kierunku – wyjaśnia Stroński.
Od miejsca, w którym prowadzone są prace, do istniejącego już odcinka trasy podziemnej w linii prostej jest 60 m. Na terenie, na którym trwają prace, w przyszłości ma pojawić się wejście do podziemi. Stanie się to w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Wtedy też ma się rozpocząć przebudowa płyty Rynku. Według jakiego projektu – na razie nie wiadomo. Po rezygnacji z koncepcji przebudowy opracowanej przez krakowskich architektów Małgorzatę i Marcina Włodarczyków wybór padł na projekt autorstwa Jana Mazura – architekta z Warszawy. Jednak czy to właśnie on będzie realizowany, na razie nie wiadomo. – Rozmowy trwają – powiedział Marek Ustrobiński, wiceprezydent Rzeszowa.

Warto także zapoznać się z innymi artykułami, które ukazały się wczesniej. Ponizej kilka z nich.

Co kryje rzeszowski Rynek?
(Dzień Rzeszowa, luty 2005)
Rozbudowa trasy podziemnej w Rzeszowie
Jakiś czas temu część rzeszowskiego Rynku została ogrodzona, pojawili się tam robotnicy oraz ciężki sprzęt. Wbrew krążącym po mieście opiniom, prowadzone tam prace nie mają bezpośredniego związku z kontrowersyjnym planem przebudowy Rynku.
– Roboty te związane są z planowanym powiększeniem podziemnej trasy turystycznej – mówi Alicja Czajkowska-Ważny, miejski konserwator zabytków. – Są to prace badawczo-penetracyjne. Sprawdzamy, co w tym miejscu znajduje się pod płytą Rynku. Do lat czterdziestych stały tam duże kamienice. Podczas wojny wyburzyli je Niemcy, gdyż były w bardzo złym stanie. Popękały pod ciężarem przejeżdżających nieopodal czołgów. Niemcy planowali wyburzyć kolejne domy znajdujące się pomiędzy ulicami Matejki i Kościuszki i w tym miejscu zrobić szeroką ulicę. Nie zdążyli zrealizować swoich planów.
– Nie wiemy dokładnie, co znajduje się pod ziemią w miejscu, w którym stały wyburzone kamienice – mówi Alicja Czajkowska-Ważny. – Prawdopodobnie przynajmniej pod jedną z nich były dwukondygnacyjne piwnice. Prowadząc badania, chcemy sprawdzić, w jakim stopniu się zachowały, czy przetrwały ich sklepienia.
Być może właśnie w tym miejscu znajdować się będzie wejście do przedłużonej trasy podziemnej.
– Wejście albo wyjście – mówi Zbigniew Jucha, kierownik Delegatury Służby Ochrony Zabytków w Rzeszowie. – Nie ma jeszcze ostatecznej koncepcji. Wszystko zależeć będzie od tego, co robotnicy odkryją pod powierzchnią
Rynku. Prowadzone prace, wbrew pogłoskom, nie mają związku z kontrowersyjnymi planami przebudowy Rynku. Wojewódzki konserwator zabytków miał liczne zastrzeżenia do przygotowanego przez krakowskich architektów projektu. Plan ten przewidywał między innymi ułożenie ciężkich, kilkusetkilogramowych ław oraz ustawienie nowoczesnych latarni przypominających swoim wyglądem talerze anten satelitarnych. Zbigniew Jucha protestował także przeciwko projektowi wejścia do trasy podziemnej kojarzącemu się osobom, które go widziały, z wejściem do supermarketu. 22 grudnia w rzeszowskim ratuszu odbyło się spotkanie w tej sprawie. Konserwator zadeklarował, że wyda zgodę na przebudowę Rynku po uwzględnieniu jego zastrzeżeń do projektu.
– Obecnie czekam na dopracowanie planu przebudowy zgodnie z wytycznymi konserwatorskimi – mówi Jucha. – Pan prezydent Kosiorowski jest w stałym kontakcie z jego autorami. Zapewnił mnie, że moje uwagi zostaną w projekcie uwzględnione.

*****
Przebudowa rzeszowskiego Rynku
Gazeta w Rzeszowie, 21-04-2005
Miasto wycofało się z realizacji przebudowy Rynku według projektu krakowskich architektów. – Przygotowujemy się do podpisania umowy z autorem projektu, który zdobył II miejsce – informuje Urszula Kukulska, dyrektor miejskiego wydziału gospodarki komunalnej i inwestycji. Na przebudowę płyty rzeszowskiego Rynku ogłoszono konkurs. W szranki stanęło kilka pracowni architektonicznych z całego kraju. Jury, złożone z architektów, konserwatorów zabytków oraz miejskich urzędników uznało, że najlepszy projekt stworzyła grupa krakowskich architektów – Małgorzata i Marcin Włodarczykowie oraz Sławomir Pankiewicz (z pochodzenia rzeszowianin). Ich projekt przewidywał sporo zmian, m.in. likwidację parterowych baraków znajdujących się między ul. Matejki a ratuszem. Płyta w tej części Rynku miała delikatnie unosić się do góry, od strony ul. Matejki miał powstać uskok. Tam właśnie zaplanowane zostało wejście do przedłużonej podziemnej trasy turystycznej. W myśl projektu zniknąłby historyczny trakt przecinający rzeszowski Rynek. W Rynku także pojawiłyby się nowoczesne latarnie oraz siedziska. Ze zwycięskim projektem był jednak duży problem – nie uwzględniał on bowiem zaleceń konserwatora zabytków. Czego dotyczyły owe zalecenia? – Chodziło przede wszystkim o to, aby wyeksponować i podkreślić klimat rzeszowskiego Rynku, czyli m.in. zachować oryginalną kostkę, zachować historyczny trakt przecinający Rynek oraz wprowadzić elementy małej architektury – latarnie i ławki dostosowane do charakteru tego miejsca – mówi Zbigniew Jucha, szef rzeszowskiej delegatury Służby Ochrony Zabytków. Krakowscy architekci twardo obstawali przy swoim i nie chcieli wprowadzić do swojego projektu żadnych konserwatorskich zmian. A to z kolei oznaczało, że przebudowa Rynku według ich projektu nie mogła ruszyć. Przez kilkanaście tygodni trwały żmudne negocjacje, które jednak nie przyniosły skutku.
– W związku z tym zdecydowaliśmy się wycofać z współpracy z autorami zwycięskiego projektu – mówi Urszula Kukulska dyrektor miejskiego wydziału
gospodarki komunalnej i inwestycji. – Nie widzieliśmy możliwości porozumienia się. Dużą rolę odgrywał także czas. Chcemy bowiem w związku z tą inwestycją sięgnąć po środki unijne, z puli przeznaczonej na turystykę.
Termin składania wniosków nieubłaganie się zbliżał, a my wciąż mieliśmy sytuację patową – mówi Kukulska. W związku z wypowiedzeniem umowy krakowskim architektom, przebudowa rzeszowskiego Rynku będzie odbywała się według projektu, który zajął drugie miejsce. – Jego autorem jest warszawski architekt Jan Mazur. Nawiązaliśmy już z nim kontakt i najprawdopodobniej niedługo podpiszemy umowę – dodaje dyrektor Kukulska.

Dla Gazety:
Zbigniew Jucha, rzeszowska delegatura Służby Ochrony Zabytków
– Chciałbym jak najszybciej spotkać się z architektem, którego projekt zdobył II miejsce w konkursie, który będzie teraz realizowany. Chcę omówić szczegóły projektu, aby znów nie wyniknęły jakieś nieporozumienia. W tym jednak przypadku sprawa wydaje mi się łatwiejsza, ponieważ projekt Jana Mazura ma bardzo zbliżone założenia do projektu krakowian. Z jedną, ale bardzo ważną różnicą. Krakowscy architekci bardzo ściśle określili, jak po przebudowie mają wyglądać np. ławki i latarnie. I były to pomysły bardzo dobre, z tym że nie w tym miejscu, nie w rynku, do którego absolutnie nie pasowały. A w projekcie, który teraz będzie realizowany, tego nie ma. Wygląd małej architektury jest sprawą otwartą, którą będzie można dokładnie domówić. Dzięki temu z naszego rynku będzie można stworzyć prawdziwą perełkę.

*****
Rynek: ostatnie starcie?
Super Nowości z dnia 29_04_2005
Z kwitkiem odeszli krakowscy architekci, którzy, w rezultacie specjalnie w tym celu przeprowadzonego konkursu, mieli zaprojektować przebudowę płyty rzeszowskiego Rynku. Miasto zrezygnowało z ich usług, gdy okazało się że „krakusy” zupełnie ignorują rady i zalecenia m.in. konserwatora zabytków. Nową nadzieję, na to, że przebudowa rzeszowskiego Rynku dojdzie w końcu do skutku, daje warszawski projektant Jan Mazur, laureat II nagrody w tym konkursie. Sprawa przebudowy rzeszowskiego Rynku co jakiś czas powraca jak bumerang. Do tej pory wszystkim rozmowom przedstawicieli władz miasta z projektantami towarzyszyły burzliwe emocje. Na dodatek dla żadnej ze stron dyskusje nie przyniosły zadowalającego je rozstrzygnięcia. Dlatego miasto powiedziało w końcu: dość!, i wymówiło umowę krakowskim projektantom. W kontekście tej sytuacji, niemal każdemu narzucają się pytania: Po co i dla kogo był ten konkurs? oraz Czy nowy projektant spełni oczekiwania miasta i rzeszowian? Od samego początku projekt, a także postawa architektów, laureatów I nagrody w konkursie na przebudowę płyty rzeszowskiego Rynku, budziły wiele zastrzeżeń. Przede wszystkim miał je wojewódzki konserwator zabytków, Zbigniew Jucha. Jego zgoda była koniecznym warunkiem, by miasto mogło starać się o dofinansowanie tej inwestycji ze środków Unii Europejskiej. Pierwszy termin składania wniosków o unijne pieniądze upłynął w grudniu ub. r. Następny minie już w czerwcu.
– Zależy nam na pozyskaniu tych pieniędzy – wyjaśnia Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. – Chcieliśmy przeznaczyć je na wyrównanie i wzmocnienie płyty rzeszowskiej Starówki. Jednak miejscy radni uparli się, żeby zrobić konkurs. Jak się okazuje, wyszły z tego głównie kłopoty. Straciliśmy przede wszystkim czas na bezsensowne batalie. Można to było rozwiązać szybciej, i co ważne, taniej, wyłaniając wykonawcę w drodze przetargu. Organizując konkurs wydaliśmy łącznie kilkadziesiąt tysięcy złotych. Do tego dochodzi jeszcze zapłata za dokumentację. Teraz widać, jakie są efekty. Zgodnie z zasadami konkursu modernizacją płyty Rynku zajmie się teraz laureat jego drugiej nagrody – Jan Mazur. Projekt warszawskiego architekta zyskał akceptację nie tylko miasta, ale i Zbigniewa Juchy. Władze miasta otrzymały już nawet deklarację ze strony Mazura, że weźmie on pod uwagę wszystkie zalecenia konserwatora. Miejmy więc nadzieję, że dojdzie wreszcie do realizacji projektu, zgodnie z oczekiwaniami zarówno miasta, jak i mieszkańców, a przy okazji uda się pozyskać na nią unijne pieniądze.

Władysław Hennig, prezes SARP: – Na każdą tego typu inwestycję powinien być ogłoszony konkurs. Sprawa Rynku jest szczególna z uwagi na charakter miejsca. Uważam, że powinni się tym zająć architekci, a nie urzędnicy zza biurka. W innych miastach Podkarpacia działają komisje urbanistyczno – architektoniczne, w których skład wchodzą przede wszystkim architekci. To oni zajmują się wyłanianiem najlepszych prac w tego typu inwestycjach. Gdyby przy rzeszowskim Urzędzie Miasta działała grupa podobnych fachowców, problem, z którym się teraz borykamy, nie miałby w ogóle miejsca.

Zbigniew Jucha, wojewódzki konserwator zabytków:
– Nie znam jeszcze dokładnie projektu, który będzie prawdopodobnie realizowany. Nie wyobrażam sobie natomiast, żeby realizować go beze mnie. Tu chodzi o Starówkę, o Rynek, więc muszę to zaakceptować. Włodarczykowie założyli, że jak wygrają, to znaczy że są najlepsi i nie będą musieli nic zmieniać. Mam nadzieję, że z Mazurem problemów nie będzie. Uwzględnił on w swoim projekcie zachowanie głównego traktu przejazdowego przez Rynek, czyli tego, do czego krakowiacy przekonać się nie chcieli. Zobowiązał się również, że nawiąże współpracę z jedną z rzeszowskich pracowni architektonicznych, aby w razie jego nieobecności, na bieżąco można było z nią konsultować wszelkie wątpliwości dotyczące jego projektu.

Galeria zdjęć dostępna pod adresem:
http://www.rzeszowrynek.epodkarpacie.com