Wczoraj wieczorem, po godzinie 20, posterunek policji w Nowym Żmigrodzie odwiedziła kobieta zgłaszająca zaginięcie swojego męża. Mężczyzna, według jej relacji, miał opuścić dom swojego znajomego po godzinie 13, lecz nigdy nie dotarł do miejsca zamieszkania. Służby natychmiast zareagowały, przekazując sprawę dyżurnemu z jednostki w Jaśle, który rozpoczął koordynację poszukiwań. Ustalono, że zaginiony 54-latek posiada przy sobie telefon komórkowy. Policjanci nawiązali kontakt z mężczyzną, jednak ten nie był w stanie określić swojego miejsca pobytu. Ze względu na niskie temperatury oraz silny, mroźny wiatr, sytuacja wymagała szybkiej reakcji.
Strategia poszukiwań
Funkcjonariusze udali się do domu znajomego zaginionego, gdzie udało się określić przypuszczalny kierunek, w którym mógł on się udać. Postanowili podążyć w stronę wieży widokowej w Desznicy. Podczas kolejnego kontaktu telefonicznego 54-latek poinformował, że słyszy sygnały radiowozu oraz widać błyskające niebieskie światła. Policjanci zdecydowali się ruszyć w głąb lasu, gdzie po przemierzeniu kilkuset metrów w głębokim śniegu, dostrzegli światło telefonu komórkowego.
Odnalezienie i akcja ratunkowa
Telefon leżał obok mężczyzny, który znajdował się w zaspie śnieżnej. Był on wyziębiony, nie odczuwał rąk ani nóg i miał trudności z mówieniem. Policjanci zdecydowali się przenieść go do radiowozu, aby się ogrzał. Następnie przewieźli go w pobliże jego domu, gdzie czekała już karetka pogotowia. Ratownicy medyczni przetransportowali 54-latka do szpitala. U mężczyzny stwierdzono hipotermię, jego temperatura ciała wynosiła zaledwie 31 stopni Celsjusza. Zdecydowane i szybkie działania dyżurnego z Jasła oraz policjantów z Nowego Żmigrodu okazały się kluczowe w uratowaniu jego życia.
Źródło: Policja Podkarpacka
