Mimo trwających prac zabezpieczających osuwisko pielgrzymi nadal tłumnie przybywają do tego położonego na wzgórzu Zaśpit sanktuarium św. Jana z Dukli.
Od czasu kanonizacji w 1997 roku Jana z Dukli pustelnia stała się miejscem odwiedzanym przez tysiące pielgrzymów i turystów. Zdaniem o. Krystyna, duszpasterza na Pustelni św. Jana z Dukli ruch nasila się podczas wakacji. – Nie prowadzimy statystyk, ale jest to z pewnością kilkadziesiąt tysięcy osób rocznie z Polski i zagranicy – podkreśla zakonnik. – Raz była nawet grupa greckokatolicka, która w jedną z niedziel przeżywała dzień skupienia. Widziałem też grupę starszych osób ze Słowacji, która odprawiała drogę krzyżową i różaniec.
Na niedzielne msze przyjeżdża również sporo wiernych. – Na wzgórzu Zaśpit wyczuwa się szczególną atmosferę modlitwy i skupienia – mówi pani Anna z Katowic. Nie przeszkadzają nam koparki. Cieszymy się, że prace przy osuwisku posuwają się do przodu. Kto raz odwiedzi to miejsce z pewnością tutaj powróci.
Cudowne źródełka
Zwłaszcza dużo ludzi uczestniczy w lipcowych uroczystościach odpustowych ku czci św. Jana z Dukli. W najbliższą niedzielę wierni powędrują do tzw. Złotej Studzienki na górze Cergowej, gdzie św. Jan miał rozpocząć żywot pustelniczy. W tym dniu o godz. 15 przewidziano modlitwy w intencji Ojca Świętego Jana Pawła II o Jego rychłą beatyfikacją. Później zaplanowano mszę św. i błogosławieństwo dzieci.
Zarówno przy Złotej Studzience jak i na wzgórzu Zaśpit znajdują się cudowne źródełka, z których miał czerpać wodę sam św. Jan. Pielgrzymi wierzą w jej cudowną moc, obmywają tutaj twarze i dłonie, piją wodę i zawsze zabierają odrobinę dla swoich bliskich, zwłaszcza chorych. Miejscowe księgi łask dostarczają wielu dowodów skuteczności tych pobożnych praktyk. Wierni równie często czerpią wodę ze studzienki obok kapliczki
w Komborni, gdzie według legendy św. Jan miał odpoczywać wędrując do Lwowa.
Osuwisko zagroziło kościółkowi
Po gwałtownych roztopach i ulewnym deszczu wiosną 2000 r. osunęła się ziemia przed kościółkiem i budynkiem Pustelni św. Jana z Dukli. Na murach i posadzce kościółka pojawiły się wówczas głębokie rysy. Pęknięcia uwidoczniły się też na dziedzińcu przed wejściem do świątyni. Już po wstępnych oględzinach specjaliści nie mieli wątpliwości, że grota z cudownym źródełkiem powinna być rozebrana. Pierwsze prace zabezpieczające na zlecenie ojców Bernardynów z Dukli, opiekujących się pustelnią wykonała nieodpłatnie firma z Rzeszowa. Pieniądze na zabezpieczenie puszczy zagwarantował rząd w ramach podziału rezerwy celowej na usuwanie skutków powodzi i osuwisk. Była to kwota 600 tys. złotych. Ponadto klasztor oo. Bernardynów razem miejscowym samorządem przeznaczyli na ten cel 23 tys. złotych. Według ojca Krystyna, duszpasterza na Pustelni św. Jana z Dukli kościółek jest obecnie bezpieczny.
Kolejne osuwisko
pojawiło się w 2003 roku. Wówczas skarpa osuwisko niebezpiecznie przybliżyła się do domu pustelnika. Jednak nie było pieniędzy, aby natychmiast ruszyć z pracami. Fundusze na ten cel przyszły dopiero w październiku ubiegłego roku. A na początku tego roku kancelaria premiera przyznała kolejne pieniądze, które w połączeniu z ubiegłorocznymi dały w sumie 862 tysiące złotych. – Nie można też zapomnieć o datkach osób prywatnych – zaznacza ojciec Krystyn. Jego zdaniem wierni znacznie wspomogli finansowo prace przy osuwisku.
Do tej pory przed domem pustelnika zostało wykonanych 10 mikropali. Do otworów głębokich na 10 metrów włożono metalowe rury, które z kolei zalano tzw. cementowym mleczkiem. Między chatą a skarpą osuwiska zaplanowano zamontowanie jeszcze 15 kolejnych mikropali. Z terenu czynnego osuwiska wywieziono ziemię, którą zastąpiono przepuszczalną dla wody warstwą żwiru i systemem drenów. Całość inwestycji w imieniu klasztoru Bernardynów, do którego należy pustelnia, nadzoruje gmina Dukla. Inwestycję oszacowano na prawie 900 tysięcy złotych.