W Bieszczadach wilk zaatakował ludzi

Najpierw zaatakował turystów, którzy chcieli zrobić mu zdjęcie. Kilka godzin później rzucił się na robotników pracujących w składzie drzewa. Warczał na leśniczego, który próbował go odpędzić. Zwierzę trzeba odstrzelić, zdecydował minister ochrony środowiska .
Samotnego osowiałego wilka zauważyli w środę mieszkańcy Mucznego. W czwartek rano stojące niedaleko drogi zwierzę zobaczyli turyści jadący drogą z Tarnawy do Mucznego. – Wyszli, żeby mu zrobić zdjęcie. Wtedy wilk ruszył w ich kierunku. Turystom udało się wskoczyć do samochodu, a wtedy wilk zaczął gryźć koła. Gdy samochód ruszył, pobiegł za nim – opowiada Edward Marszałek z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.

Tuż przed południem drapieżnik pojawił się w pobliżu składu drewna w Tarnawie. Rzucił się w kierunku pracujących tam robotników leśnych. Mężczyznom udało się schronić do samochodu. Drapieżnika próbował odpędzić leśniczy. – Wziąłem kij, ale wilk wcale się nie przestraszył. Nie odchodził, warczał na mnie. Zacząłem tym kijem wymachiwać, dopiero wtedy powoli odszedł w kierunku lasu – opowiada leśniczy Edward Kołomyja.

Wygląd wilka i jego zachowanie wskazują, że zwierzę jest chore na wściekliznę. Taką opinię wydał powiatowy lekarz weterynarii. – Wilk jest zwierzęciem chronionym, dlatego wystąpiliśmy do ministra ochrony środowiska o zgodę na odstrzał. Minister obwarował ją dwoma warunkami. Wilk może być odstrzelony przez członka Polskiego Związku Łowieckiego, ustrzelone zwierzę musi zostać zbadane. Zgoda jest ważna do 15 czerwca – wyjaśnia Edward Marszałek.

Leśnicy i pracownicy leśni poszli w las tropem wilka. – Trudno przewidzieć, kiedy im się uda odstrzelić chore zwierzę. Wilka nie jest łatwo zastrzelić, on „wyczuje” strzelbę – dodaje leśnik.