Pożegnanie Papieża

Krótko po tym jak oficjalnie podana została informacja o śmierci papieża, zabiły wszystkie dzwony w kościołach Rzeszowa i innych miejscowości województwa. Do świątyń ściągały nieprzeliczone tłumy wiernych. Modlili się na kolanach, ze łzami w oczach.
Nowe Miasto, blokowisko, które zamieszkuje tysiące rzeszowian, ogarnęła w sobotnią noc niespotykana tu na co dzień cisza, którą na krótko przerwało tylko bicie dzwonów kościoła Opatrzności Bożej. Świątynia stopniowo zapełniła się do ostatniego miejsca. Rozpoczęła się spontaniczna msza św. Małymi grupkami z różnych stron osiedla schodziły się całe rodziny i mnóstwo młodzieży. – Siedziałam przed telewizorem, ale nagle pomyślałam, że nie chcę być w domu sama, poczułam bardzo silną potrzebę połączenia się w bólu i smutku z innymi, dlatego ubrałam się i wyszłam do kościoła. To był odruch – mówi Monika, młoda mieszkanka osiedla, którą spotkaliśmy pod kościołem. Wiele spośród modlących się miało szklące, zaczerwienione oczy. Nocą w niektórych oknach widać było zapalone świece.

– Tu był, tu klęczał i błogosławił naszą świątynię – mówił podczas nocnej sobotnej mszy św. w rzeszowskiej katedrze ks. prałat Stanisław Mac, wskazując miejsce przed ołtarzem. Na fotelu, na którym Papież siedział podczas mszy w Rzeszowie na Błoniach Papieskich, stał wizerunek modlącego się Ojca Świętego, przepasany czarną szarfą. Pod nim – białe tulipany. Prałat mówił o papieskim przesłaniu pojednania. Dlatego szczególnie wzruszającym momentem mszy było wzajemne przekazanie znaku pokoju. Ludzie, podając sobie dłonie, ciepło uśmiechali się do siebie.

Po mszy do katedry przyjechał biskup rzeszowski Kazimierz Górny, który do północy prowadził różaniec. Biskup spontanicznie dzielił się z wiernymi osobistym wspomnieniem o Papieżu. Wielokrotnie jego głos załamywał się. – Wspominam papieża z czasów, gdy współpracowaliśmy jeszcze w Krakowie. Pamiętam, jak w 1974 r. pojechaliśmy na wycieczkę do Watykanu pociągiem. Całowaliśmy grób św. Piotra. Czy już wtedy czuł, że tu zostanie? – pytał biskup i dodał: – Zapamiętałem z tamtych czasów Papieża jako człowieka skromnego, pełnego pokory. Niesłychanie kochał ludzi! – podkreślił biskup. Pocieszał też zgromadzonych: – Dziś odczuwamy ogromny smutek, ale i radość dziękczynienia za to, że Bóg dał nam Papieża, największy autorytet moralny na świecie.

Ta świątynia zostanie na zawsze świadectwem jego obecności.

Sobotniego wieczoru ulice centrum Rzeszowa były mniej gwarne niż każdego innego weekendu. Wiele osób zrezygnowało ze zwyczajowego wyjścia do pubu czy dyskoteki i pozostała w domach. W zazwyczaj obleganym pubie Underground było wiele wolnych stolików. – Od lat nie pamiętam takie sytuacji, żeby sobotniego wieczoru było tu tak spokojnie – powiedział Mariusz, bywalec pubu. Z głośników sączyła się spokojna, stonowana muzyka. Tuż po godz. 22 nadchodzi informacja o śmierci Papieża. Pub zostaje zamknięty. W tym samym czasie w rzeszowskim Reaktorze Sztuki w hali na Podpromiu trwał koncert amerykańskiego muzyka Alexa Carlina. W klimatach muzyki punkowej bawiło się kilkadziesiąt osób. Koncert został przerwany. Punkowa publiczność zrozumiała decyzję właścicieli pubu i opuściła lokal. W wielu innych pubach i klubach wyłączono muzykę. Na wieść o śmierci Papieża wiele osób opuściło puby w centrum Rzeszowa i udało się do kościołów. – Nie mogłybyśmy siedzieć w takiej chwili przy piwie – mówiły Anna i Joanna, które modliły się pod kościołem farnym tuż po godz. 23. Sam kościół był wypełniony ludźmi, którzy, klęcząc, modlili się. Podobnie było w kościele Świętego Krzyża. Przed kościołem farnym zapłonęły świeczki. Świece pojawiły się także w oknach wielu mieszkań w Rzeszowie. Ich światło było widoczne jeszcze długo po północy. W niedzielę wszystkie puby i restauracje były zamknięte. Odwołano wszystkie masowe imprezy, oprócz występu Chóru Aleksandrowa. Menedżer hali na Podpromiu Waldemar Kłos: – Program występu został zmodyfikowany. Zniknęły z niego wszelkie radosne elementy, a wprowadzono te, które w specjalnym programie zobaczył sam Ojciec Święty.

Krosno

– Natychmiast, gdy tylko usłyszałem wiadomość o śmierci Ojca Świętego, przybiegłem do kościoła i włączyłem wszystkie dzwony – mówi proboszcz krośnieńskiej bazyliki ks. Karol Bryś. I przez godzinę słychać było w całym mieście dźwięki XVII-wiecznego Urbana, jednego z największych dzwonów w Polsce, oraz pozostałych dwóch dzwonów – Jana i Mariana. W krośnieńskiej bazylice wierni modlili się do północy. – To była cicha modlitwa, każdy w swoich myślach żegnał się z Ojcem Świętym – dodaje ks. Bryś.

Nocne modlitwy odbyły się również w pozostałych krośnieńskich świątyniach. – Ten czas, w którym towarzyszyliśmy Papieżowi w jego ostatnich chwilach, sprawił, że chyba łatwiej jest pogodzić się z jego śmiercią. Misja Ojca Świętego się wypełniła. Cieszę się, że jego cierpienie nie trwało dłużej – mówi Piotr z Krosna.

Dukla

W klasztorze ojców Bernardynów również dzwony obwieściły śmierć Ojca Świętego. – Dzwoniliśmy dwukrotnie, z tą myślą, że gdyby przyszło dużo ludzi, odprawimy mszę świętą. Przyszło ich jednak niewielu, czuwanie w kościele zakończyło się po godz. 22 – mówi gwardian, ojciec Kryspin Florys. Mieszkańcy Dukli , a zwłaszcza młodzież gromadzili się pod krzyżem przed klasztorem, tam, gdzie stoją również pomniki św. Jana z Dukli i Ojca Świętego. – Sądzę, że ludzie chcieli być jak najbliżej Papieża, a przy tym pomniku mogli poczuć, że Ojciec Święty jest z nimi, jest między nimi – mówi zakonnik.

Łańcut

W Łańcucie w godzinę po śmierci Ojca Świętego wszystkie kościoły były zamknięte. Nie przeszkodziło to wiernym, by na dziedzińcach modlić się w intencji Papieża. Przed zamkniętymi na głucho drzwiami kościoła farnego w skupieniu i ciszy modliły się dziesiątki, głównie bardzo młodych, osób. Jedni klęczeli, inni stali, na twarzach malował się smutek, w wielu oczach można było dostrzec łzy. Odchodzących do domów zastępowali kolejni, którzy czuli potrzebę wyjścia z domu i wspólnej modlitwy pod drzwiami kościoła. Podobnie było pod pozostałymi kościołami w mieście, wiele osób przychodziło i sprawdzało, czy rzeczywiście drzwi świątyń są zamknięte.

Także w mniejszych miastach modlono się w intencji zmarłego Papieża. W Jarosławiu zabiły dzwony zaraz po ogłoszeniu tej smutnej wiadomości. Msze rozpoczęły się w kościołach około godz. 23. Uczestniczyły w nich tłumy wiernych, księża wezwali ich także na niedzielny wieczór na modlitwy: godzinki i różaniec. Ks. Andrzej Surowiec z kościoła Chrystusa Króla w Jarosławiu wyraził się, że w takiej chwili trudno cokolwiek mówić. Odczytywał dokonania Papieża.

Na wielu budynkach powiewały flagi z kirem, także na gmachu miejscowej policji. Jeszcze w nocy ludzie stawiali w oknach zapalone świece.