Trudny okres przeżywa leśna zwierzyna w górach, która u progu wiosny musi się zmagać ze śniegami sięgającymi w lasach Bieszczadów i Beskidu Niskiego wysokości 1 metra. Marznąca nocą wierzchnia warstwa śniegu tworzy skorupę poważnie utrudniającą poruszanie się zwierzynie płowej – jeleniom i sarnom, trudno im także zdobyć pożywienie. Ta sytuacja z kolei ułatwia polowanie wilkom, które chodząc po wierzchu szybko mogą dopaść swą ofiarę. Dlatego jelenie gromadzą się w dużych stadach w cieplejszych okolicach dolin rzecznych, gdzie mogą liczyć na karmę wyłożoną przez leśników i myśliwych. Poza tym, w okolicach ludzkich siedzib zwierzyna czuje się bezpieczniejsza. Nie zawsze chroni ją to od wilczych napadów – bywa, że drapieżniki zagryzają łanie tuż przy płocie i przy dość ruchliwej drodze.
Na tę zimę w bieszczadzkich nadleśnictwach dla zwierzyny łownej przygotowano: 55 ton karmy objętościowej suchej, 350 ton karmy objętościowej soczystej, 90 ton karmy treściwej, 50 ton soli lizawkowej. Może się wydawać dużo, ale w Bieszczadach żyje przecież: 2,8 tys. jeleni, 3,6 tys. saren i ponad 0,5 tys. dzików. Oprócz nich również inne gatunki zwierzyny leśnej korzystają z karmy. Z uwagi na wyjątkowo duże potrzeby tej zimy, niektóre nadleśnictwa dokupują już ziarno zbóż i kukurydzy dla zwierzyny u rolników.
Jeleń zagryziony przez wilki. Nadleśnictwa zazwyczaj używają do dokarmiania zwierzyny paśników wyposażonych w zasobniki karmy, co ułatwia jej wykładanie. Tam, gdyż trzeba ja dowieźć do lasu używa się ciężkiego sprzętu lub – jak w przypadku Nadleśnictwa Rymanów – dwóch par koni.